O polszczyźnie z szelmowskim poczuciem humoru
Mój pomysł na świętowanie majówki. Postanowiłam zanurkować w meandry naszego ojczystego języka. Oddałam się lekturze „Bezecnika gramatyki polskiej” Jacka Wasilewskiego. Czytać o gramatyce- a to nie ma ciekawszych i bardziej wciągających lektur w czasie wolnym, już słyszę to pytanie….. Może i są, ale ta jak sama nazwa wskazuje, ta konkretna lektura jest przewrotna, niepokorna (zupełnie jak nasza mowa ojczysta) i zaskakuje na każdym kroku. Zrozumiałam, że w naszym języku więcej jest chyba wyjątków od reguł niż samych prawidłowości.
Bezecnik gramatyki polskiej pokazuje wszelkie zawiłości ojczystej mowy
Ad rem. Autor przeprowadza nas przez części mowy i wszystkie charakterystyczne lub zagmatwane nasze polskie konstrukcje językowe. Z przymrużeniem oka i nie szczędząc nam słownych gierek. Dopiero gdy poznajemy przytoczone w „Bezecniku…” zmagania obcokrajowców, którzy w naszym kraju mieszkają i pracują z naszym językiem, dochodzi do nas jak skomplikowaną, przekorną, ale też wdzięczną jest on materią.
Bezecnik gramatyki polskiej, czyli rollercoaster po regułach i wyjątkach
Porozumiewamy się nim na co dzień, stąd przemykamy bez zatrzymania się nad jego niesamowitymi „skarbami”. Autor rzuca światło na liczne prawidła i wyjątki, których w gruncie rzeczy nie jesteśmy w ogóle świadomi. Już sam mianownik dostarcza nam czasem problemów, a dopełniaczu nie wspominając. Stąd też autor formułuje odważną tezę o kryzysie męskości w dopełniaczu. Przejawia się tym, że nie wiadomo jaka końcówka jest prawidłowa. Można się pogubić.
Świadek zeznała, a kierowniczka jeśli już, to tyko sklepu…
Takie dziwadła zawdzięczamy niedostatkowi feminatywów. Czy w ogóle powinniśmy się ich tak panicznie bać?
Autor uprzytamnia nam, że większość akceptowalnych końcówek na -ka dotyczy wyłącznie prac fizycznych- praczka, pomywaczka, sprzątaczka. Czasem zdarzy się i kierowniczka, ale tylko sklepu. Dyrektorka ( szkoły owszem), ale już np. generalna właściwie nie występuje. A gdzie architektka, premierka itd.? Smutne ale prawdziwe….
Słowo daję, można potraktować „Bezecnik gramatyki polskiej” jako lekkostrawny podwieczorek, warto się delektować każdym rozdziałem powoli i z namysłem. A językowe rzezimieszki jak m.in. Rzeczownikowa Brać, Klika Czasownika, Niesłowne imiesłowy, tylko czekają na Was, by pobawić się z Wami w kotka i myszkę. Warto!
A Polacy owszem nie gęsi, ale z własnym językiem się zmagają….